poniedziałek, 27 lipca 2020

Świątynia Lotosu. Delhi, Indie


Do świątyni bahaistycznej (Baháʼí Temple) w Delhi docieram przed godziną 17:00 i z żalem stwierdzam, że dłużej tutaj nie pobędę – nie wiedziałam że jest to też czas jej zamknięcia.
Bahaizm (Bahá’í) to religia monoteistyczna, powstała w XIX wieku w Persji, zakładająca duchową spójność najważniejszych światowych wyznań, między innymi judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. Kilka lat temu odwiedziłam świątynię tej religii w Panamá City

Szerokimi alejkami, wraz z innymi spóźnionymi odwiedzającymi, idę w kierunku imponującej budowli zbudowanej w latach 1980–1986 (projekt architekta irańskiego pochodzenia mieszkającego w Kandzie, Fariborza Sahby’ego). To Świątynia Lotosu. Nazwa mówi sama za siebie – jej kształt to inspiracja kwiatem lotosu, symbolem czystości, doskonałości, oświecenia duchowego i mentalnego. 27 betonowych płatków lotosowego kwiatu ułożonych na planie zbliżonym do dziewięcioramiennej gwiazdy (symbol bahaizmu) zostało pokryte marmurem z Grecji – takim samym jak ten, z którego wzniesiono starożytne budowle, w tym Partenon. Odbicia elementów konstrukcyjnych w wodach basenów u stóp budowli oraz promienie zachodzącego słońca potęgują doznania estetyczne. 

Do wnętrza wejść nie można – nie wiem, czy zawsze (chociaż założeniem jest dostępność świątyń bahaickich dla ludzi różnych wyznań), czy tylko teraz, dlatego że zbliża się pora zamknięcia. Wydaje mi się, że gdzieś wpadła mi w oko informacja, że tutaj w Delhi do wnętrza można wchodzić tylko z przewodnikiem. Przez szyby jednak można zobaczyć oryginalne, gwiaździste wnętrze kopuły, którą z zewnątrz zasłaniają betonowe „płatki”. Wyposażeniem świątyni, zgodnie z zasadami tej religii, są tylko ławki dla wiernych i pulpit, przy którym czyta się pisma objawione (między innymi Koran i Biblię). Ponieważ nie ma żadnych symboli religijnych, może się w niej modlić każdy.















Pomodlić to ja się tutaj nie tylko nie pomodlę ani – nawet z zewnątrz – nie pokontempluję sztuki, raczej architektury. Panowie z ochrony skutecznie stąpają nam po piętach, powodując zbicie ludzi w dość zwartą masę. Alejki są chronione sznurami oraz metalowymi linkami i nie bardzo jest jak wyminąć tych, którzy idą przede mną. Tym bardziej że każdy jeszcze chce zrobić jakieś zdjęcie i jeszcze zdjęcie dziecka, koniecznie „na tle”, i jeszcze selfie… Uświadamiam sobie, że nie mam żadnego porządnego ujęcia całej struktury, bo te fotografie, które zrobiłam na samym początku, są „pod słońce”. Alejka przebiega tuż koło budowli, która z tej odległości nie mieści się w obiektywie. Cóż, w takiej sytuacji wykazuję się niesubordynacją, przechodzę pod sznurem i z odległości jakichś trzydziestu metrów udaje mi się ująć cały „lotos”. Robię kilka zdjęć, zanim jeden z panów ochroniarzy mnie zauważa. Teraz już grzecznie, z wszystkimi, udaję się ku wyjściu, nie mogąc nie poddać się refleksji.


Cały świątynny teren to 10,5 hektara powierzchni pokrytej ładnie utrzymaną zielenią. Nie widzę jednak żadnych alejek czy ścieżek innych niż te, którymi przeszłam, które prowadzą dokoła świątyni, w najbliższej od niej odległości. Nie widzę też ani jednej ławki, a skoro ścieżki są chronione linkami, to chyba nawet na trawie przysiąść nie wolno. Biorąc pod uwagę liczbę zwiedzających, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę założyć, że takie „zwiedzanie”, jakiego doświadczyłam, to nie jest sprawa tylko ostatnich minut pracy obiektu, ale że to normalka – pod opieką ochrony, ścieżką dokoła i do wyjścia.















Jakże różne jest to miejsce od tego, w którym byłam w Panamie. Tam czułam się „u siebie”, mimo że to nie moja religia, że to nie kultura, w której się wychowałam. Tutaj jestem statystycznym zwiedzającym, jednym z kilku milionów, któremu zależy tylko na „zaliczeniu” kolejnego obiektu. Żadnej możliwości skupienia, zamyślenia się, żadnego nastroju.

A mogłoby być tak cudownie – myślę, kierując się w stronę stacji metra i patrząc na słońce chowające się za lotosowym arcydziełem. 




Informacja turystyczna świątyni





2 komentarze:

  1. I tak udało Ci się wiele sfotografować. Niesamowita konstrukcja, przepiękna. Jestem pod ogromnym wrażeniem!!!

    OdpowiedzUsuń