Trzynasty dzień kwietnia tracę,
przekraczając samolotem granicę stref czasowych. Ląduję w Auckland, zmieniam
terminal na krajowy i lecę do Christchurch.
W Auckland padało, teraz zbliża się południe, a ja zbliżam się do Christchurch w promieniach słońca pięknie oświetlających Alpy Południowe. Żadnej chmurki, góry widać znakomicie, nawet zapomniałam, że boję się latać samolotami.
Gdzieś tam na dole, ponad tysiąc lat temu, do brzegu nieznanego lądu przybiły waka (łodzie) z Hawaiki, mitycznej krainy, skąd wywodzą się ludy polinezyjskie, które zaludniły wyspy obecnej Nowej Zelandii. Dowódca łodzi, która pierwsza przybiła do brzegu, Kupe, uważany przez maoryskie legendy za odkrywcę odległego od Hawaiki lądu, nazwał te ziemie Aotearoa, czyli „Kraina Długiej, Białej Chmury”. Polinezyjczycy najpierw osiedlili się na Wyspie Południowej, dopiero później zasiedlili bardziej gościnną i cieplejszą Wyspę Północną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz