Kiedy, i czy w ogóle, będzie możliwe dokończenie mojego spotkanie z Australią? Co jeszcze, oprócz Cairns i Townsville, powinnam była zobaczyć? Na pewno Park Narodowy Kakadu, a jeżeli tak, to i Darwin. Pytania się mnożą, odpowiedzi na nie teraz nie znajdę.
Kiedy przed wyjazdem znajomi dowiadywali się, że jadę sama, nawet jeżeli tego nie mówili, widziałam w ich oczach dezaprobatę. Byłam co prawda skłonna zorganizować ten wyjazd z kimś, przeprowadziłam nawet kilka rozmów, ale albo termin nie ten, albo jakieś zobowiązania.
Przywołuję w myślach te chwile w trakcie podróży, gdy nie wszystko szło zgodnie z planem. A to uciekający autobus, a to konieczność przejścia dodatkowych paru kilometrów, a to standard hotelu znacznie odbiegający od tego, co wynikało z Internetu… W takich przypadkach wrodzone poczucie odpowiedzialności istotnie zatrułoby mi życie, no bo przecież naraziłam kogoś czy to na dodatkowy wysiłek, na niewygody, czy wreszcie na kolejny wydatek.
A ileż to razy sama się biłam z własnymi myślami, gdy trzeba było dokonać wyboru… A przecież jadąc z kimś, musiałabym uwzględnić również czyjeś zdanie.
Nie, luksus całkowitej niezależności decyzyjnej jest nie do przecenienia.
Teraz, będąc bogatsza o ponad trzy miesiące doświadczeń, dokładnie sto pięć dni doświadczeń, wiem, że jeżeli uda mi się jeszcze gdzieś wyjechać, pojadę jednak sama.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz